Google AdSense - opis programu partnerskiego
Google AdSense to program partnerski amerykańskiej wyszukiwarki internetowej, który pozwala właścicielom stron internetowych na zarabianie drobnych kwot bez szczególnego wysiłku. System polega na włączeniu do strony WWW kodów emitujących proste reklamy tekstowe - za każde kliknięcie w reklamę konto wzbogaca się o 1-6 centów (zwykle). Jeżeli jednak chcesz z tego żyć, musisz włożyć znacznie więcej pracy.
Podstawowym wymogiem jest stworzenie serwisu WWW, który będzie na tyle wartościowy, że przyciągnie czytelników zainteresowanych poruszanymi w nim problemami. W praktyce jednak - jak się okazało - Polak nadal potrafi, czego skutkiem jest zaśmiecenie wyników wyszukiwania.
Zamów bezpłatny biuletyn
Wprowad� wyszukiwane hasła
Internet MalyBiznes.pl
Prze�lij formularz wyszukiwania
Na początku wszystko było w porządku. Powstawały strony internetowe z jakąś sensowną treścią (takie jak - nie chwaląc się - nasza) a program AdSense pozwalał na generowanie z nich przychodów. Idea świetna: trafiasz na serwis poświęcony np. windykacji i pojawiają ci się reklamy tekstowe innych serwisów poświęconych windykacji. Twórca strony jest zadowolony, bo zarabia jakieś tam pieniądze. Ty też jesteś zadowolony, bo masz łatwy dostęp do innych serwisów internetowych poświęconych temu samemu tematowi.
A potem przyszedł czas na paranoję
SEO - tyle, że skrzywioną.
SEO (Search Engine Optimization) to wiedza związana z takim tworzeniem strony internetowej, żeby wyszukiwarki właściwie interpretowały jej treść. Powoduje to podniesienie pozycji danej strony w wynikach wyszukiwania. I tu pojawił się problem: "lewe stronki", które służą tylko przyciągnięciu Internauty, ale nie oferujące mu żadnej konkretnej treści poza płatnymi linkami. Idealnym przykładem takiej strony jest polski serwis "politycy.pl" - jeżeli chcesz ją obejrzeć, wpisz ten adres do paska adresu Twojej przeglądarki internetowej - my linka nie zamieścimy, bo nie warto. ;-)
Takie strony to coś, co można w skrócie nazwać "g... w złotym papierku". Przypominają bowiem sytuację z rynku, gdy kupujesz duże pudło pięknie opakowanego towaru, w którym znajdziesz mąkę z robakami zamiast laptopa. Skutek? Odwrócenie się części reklamodawców od serwisów partnerskich. "Lewe stronki" powodują, że coraz mniej firm zgadza się na emitowanie ich reklam w tzw. serwisach partnerskich, czyli właśnie w sieci Google AdSense. W Polsce ten symptom jeszcze nie jest mocno zauważalny, ale na Zachodzie już tak. Sami reklamujemy się w Google AdWords, ale nie emitujemy naszych reklam w sieci partnerskiej. Nie chcemy płacić za "lewe strony", które na dokładkę często są źródłem tzw. okradania z kliknięć (click-fraud).
Na szczęście Google Adsense pozwala na ograniczenie emisji reklam - firmy wskazują adresy internetowe, na których nie chcą się reklamować. Dzięki temu reklamodawcy mogą stworzyć na własną rękę katalog "lewych stron", które odcinają od swojego budżetu reklamowego.
Czy warto korzystać z Google AdSense?
Oczywiście tak. Wciąż dobre strony internetowe, z gronem stałych czytelników i atrakcyjne dla nowych, mogą generować całkiem przyzwoite przychody. Nasz serwis funkcjonował bez reklam przez kilka miesięcy ze względu na wewnętrzny opór materii: a dokładniej producent nie chciał i opierał się namowom naczelnego. Wreszcie się złamał i na próbę uruchomiliśmy Google AdSense. Efekt przeszedł nasze najśmielsze oczekiwania - już po pierwszym miesiącu program Google AdSense wygenerował nam wystarczające środki, żeby nadal utrzymać niezależność redakcji od reklamodawców. Dzięki temu oferty "umieścimy reklamę, jeżeli dobrze nas opiszecie" od razu wpadają do kosza.
Jak zacząć?
Przede wszystkim od stworzenia dobrej strony internetowej. Treściwej, sensownej, nastawionej na czytelnika a nie
SEO czy reklamodawcę. Takiej, którą czytelnicy będą sobie nawzajem polecać. Nam udało się doprowadzić do takiej sytuacji, że mnóstwo czytelników dociera do nas po wpisaniu do wyszukiwarki hasła... "mały biznes". I o to w tym wszystkim chodzi: naszym czytelnikom może się nie podobać grafika, prostota HTML-a i brak błyskających i grających wodotrysków - ale gdy przychodzi co do czego, walą do nas jak w dym. Wiedzą, że mogą nam zaufać. To najcenniejsze aktywa, jakimi dysponuje MalyBiznes.pl.
Po stworzeniu serwisu należy zarejestrować się w programie Google Adwords. To również jest proste a na dokładkę całą procedurę można przeprowadzić w języku polskopodobnym. Nie polskim, bo błędy gramatyczne i składniowe stawiają włosy dęba, ale zrozumiałym i do przyjęcia. Wybierasz formę płatności (osobiście polecamy przelewy - tańsze i bezproblemowe - o ile twój bank nie pobiera opłat za przyjęcie przelewu z zagranicy) i... startujesz:
Umieszczanie elementów kodu emitujących reklamy Google AdSense wymaga znajomości podstaw HTML. Musisz wiedzieć, gdzie podany przez Google kod wkleić, bez tego ani rusz. Jeżeli się na tym nie znasz, wynajmij kogoś za niewielkie pieniądze lub też porozmawiaj z... nastoletnią chrześnicą. :-) Pokażesz jej palcem: "ten format reklamy ma być tu" i problem z głowy.
Tworząc stronę internetową musisz przewidzieć miejsca reklamowe - my stosujemy system najbardziej klasyczny z klasycznych: pionowy baner po lewej, małe pola reklamowe po prawej stronie (u góry) plus reklama śródtekstowa. Wiele stron korzysta jeszcze z tzw. poziomych banerów/billboardów, ale my to miejsce reklamowe pozostawiliśmy dla siebie: na kampanie bezpośrednie oraz autopromocję. Stosujemy zasadę, że reklama nie może zajmować więcej niż 20% zawartości strony (nasze mają niekiedy poniżej 10% przy dłuższych tekstach) - bo w końcu tworzymy serwis dla czytelników, a nie dla AdSense, prawda?
I to już wszystko. Teraz czekasz na przychody, które musisz zaksięgować, wystawiając wcześniej fakturę VAT. Powodzenia!