Za co (nie)pokochasz iPada
Autor:
| Data publikacji: 29.01.2011 o 04:25 | (8592 Odsłon)
Kilka miesięcy temu szef Apple, Stefan, zaprezentował pierwszy tablet spłodzony przez tę korporację. Oczywiście, jak na nadgryzione jabłko przystało, okuty lśniącą zbroją, niczym Zawisza Czarny w drodze na Turków. Wrażenie wizualne zrobiły na mnie żywe kolory wyświetlane przez iPada, które de facto okazały się nie-takie-żywe przy kontakcie face-to-face z matrycą. No, ale podobno liczy się wnętrze. Nie jestem specjalistą od tabletów, jednak wydaje mi się, że właśnie ten, został dość nieźle wyposażony. Parametry super telefonu lub beznadziejnego netbooka. Tabletowi Apple'a bliżej jednak do iPhone niż MacBooka (choćby ze względu na fakt wykorzystania mobilnego systemu iOS), więc sklasyfikujmy jego bebechy na "dobry".
Najbliższy kontakt z tabletem miałem w iSpocie. Najpierw posłużył mi za wysokiej klasy lustro, gdyż jego ekran odbijał dosłownie wszystko dookoła. Do bardzo bliskiego kontaktu też nie doszło. Z iPada w iSpocie bakterie spływały, niczym gałki loda z wafelka w upalny dzień. Był tak tłusty, że można by go podgrzać i podsmażyć nań pierogi. Na złocisto. Zrzućmy jednak winę na ludzi, którzy macali go chętniej niż własne żony w łóżku, a kolejka do macania trzech iPadów była dłuższa niż po szynkę za PRLu (miesiąc po oficjalnej premierze w Polsce - i iPada i szynki).
Poza tym Apple, jak zwykle, ograniczyło użytkowników w kwestii portów. Oprócz tego do ładowania-łączenia z iTunes oraz wejścia słuchawkowego - nie ma żadnych. Wyświetlacz, który w bliższym kontakcie przywołuje w nas myśl "no kurde... przydałoby się ze dwa razy tyle pikseli, no..." . Wspomniany przetłuszczający się ekran. No i sprawa, przez którą producent naraził się na krytykę wielu jabłuszkowych fanów - przednia kamera, której to brak zniweczył marzenia o konferencjach rodem z Harry'ego Pottera (Wikipedia, 3. akapit w sektorze "Wzmianki"). Co gorsza jest już pewne, że podczas prezentacji iPada 2 wprowadzenie kamery zostanie przedstawione jako rewolucja, która daje możliwość prowadzenia "magicznych konferencji", pomimo tego, że sam pomysł jej implementacji zrodził się na długo przed wynalezieniem koła. Amazing. Unbelievable.
Z drugiej strony, moim zdaniem, iPad wprowadza nas w kolejny etap mobilności. Już nie notebook czy netbook, już nie smartfon czy telefon tylko coś pośredniego między nimi. Tablet. Lżejszy od laptopa, bardziej funkcjonalny od telefonu. Z dużą matrycą idealny do przeglądania sieci. Jeżeli zdecydujemy się na opcję 3G - możemy być online 24 godziny na dobę, bo z iPadem nie trzeba się rozstawać.
Mając go w torbie, nawet nie poczujemy różnicy, bo waży mniej niż niejedna książka. Nasze dokumenty możemy edytować dosłownie wszędzie, bo pisanie na dotykowej klawiaturze iPada jest o dziwo wygodne. Ponadto możemy je od razu bezprzewodowo wydrukować.
Jadąc pociągiem nie musimy tracić czasu na gapienie się w okno, bo możemy wykonać pełnowartościową prezentację produktu, napisać referat lub po prostu za paręnaście złotych zapewnić sobie cały dzień rozrywki przechodząc przez wszystkie plansze Worms 2: Armageddon.
Mając przy sobie iPada, mamy cały nasz cyfrowy świat: pocztę, zdjęcia, sieć, muzykę, rozrywkę, wiadomości, dokumenty.
Wszystko w atmosferze "boskości" Apple. Z zachwytem będziemy spoglądać na wykonaną właśnie prezentację, przecierając ekran firmową ściereczką średnio co 30 sekund. Nie omieszkamy zapomnieć o usunięciu domyślnego podpisu "Sent from iPad" spod maila, a kolejne zakupy w App Store będą napawały nas dumą posiadania nowej aplikacji.
: )
Chciałbym teraz odnieść się do tytułu wpisu: "Za co (nie)pokochasz iPada." . W akapitach 2 i 3 skupiłem się na wadach, w ostatnim na zaletach tabletu Apple'a. Poza oczywistymi wnioskami chciałbym dodać jeden od siebie i pozwolę sobie opisać go na przykładzie.
Wracając z uczelni, czy spotkania z klientem, zahaczam od czasu do czasu o Coffee Heaven. Po wielu godzinach zajęć miło jest usiąść i wypić dobrą kawę z mlekiem. Za oknem ludzie, którzy pędzą z pracy do domów niczym francuski TGV, nad nimi wznosi się Pałac Kultury. Zbieram wtedy myśli z całego dnia, zastanawiam się czy go zmarnowałem, czy może zrobiłem coś godnego uwagi. Zwykle siedzę tam około 30 minut. W torbie najczęściej mam laptopa, ale zwyczajnie nie chce mi się go odpalać, bo przecież to zajmuje całe 30 sekund, a poza tym waży ponad 2 kg. A więc siedzę, dając sobie trochę czasu na swobodne rozmyślania.
Ale gdybym miał iPada... no tak. Gdybym miał iPada z pewnością pokusiłbym się, aby w tym czasie wyjąć ten lekki płatek z torby, przesunąć palcem po ekranie... i już. Cały mój cyfrowy świat do dyspozycji. Sprawdzam pocztę.
"Dzień dobry czy zrobi mi pan konwersacje forum za 30 zł?" - "Nie." .
"Newsletter SGH: Przypominamy, że termin oddawania prac zaliczeniowych upływa dziś o godz. 23:59" - "Kurwa."
"Viagra for you, cheaper than ever!" - "Hmm..."
OK, poczta załatwiona.
No to jeszcze sprawdzę co tam w Egipcie, bo się tłuką strasznie ostatnio. "Uuuu... niedobrze, nadal to robią.".
Dobra, jedna trasa w NFS, należy mi się po tej dzisiejszej rachunkowości.
No, a teraz sobie muzy posłucham przy kawusi.
A czy nie lepiej byłoby posiedzieć chwilę we względnej ciszy, popatrzeć jak się wzorki z mleka w kawie układają i dać sobie chwilę na przemyślenia? Zarówno ja, jak i Ty wiemy, że ipadoholizm nie miałby miejsca tylko w kawiarni, ale również przed wejściem na wykład, przed pójściem spać (chociaż płaski, to kto by z iPadem nie spał...), w kolejne do kibla czy po prostu w czasie wolnym.
A piszę to z własnego doświadczenia. Od dłuższego czasu nie słucham muzyki na siłowni, leżąc w łóżku czy finiszując swoje 5-cio kilometrowe maratony. Daje mi to chwile dla siebie, chwile kiedy mogę się wyciszyć i pomyśleć. Chwile, kiedy do głowy przychodzą najlepsze pomysły. Chwile, kiedy można powtórzyć w myślach tekst do jutrzejszej prezentacji na lektorat. Posiadanie iPada odebrałoby mi te chwile. Postanowiłem więc zachować je dla siebie... aż do premiery iPada 2. ; )